„Matka Boga”
SEKCJA I
Szanowni
Katolicy, Bliźni ...
Wielu z Was stara się szczerze wyznawać
Boga Wszechmogącego (Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, czyli Boga Izraela); o Nim
to mówi Biblia właśnie. Z pozoru wydaje się Wam to oczywiste, ale czy na pewno
? Księga Genesis (I Mojżeszowa) rozpoczyna się informacjami, co Bóg uczynił ze światem
i kiedy powstał człowiek. Wiemy też, że przed założeniem świata – była i jest
wieczność; Bóg jest wieczny, czyli nie ma początku ani końca. Ale w pierwszych
wersetach dowiadujemy się również jaka jest podstawowa cecha Osoby Boga –
Stwórca jest określony w liczbie mnogiej, po hebrajsku: „Elohim”.
„Na początku stworzył Bóg (Elohim) niebo i ziemię. A ziemia była
pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad
powierzchnią wód”
I Mojż.1,1-2 (Biblia Warszawska). Mamy więc Boga w Trzech Osobach, czyli liczba
mnoga (Mat.28,19); i tu zgadzają się Katolicy z Protestantami. Zgadzają się
także, iż w pełni tę tajemnicę odkrywa dopiero Nowy Testament i Osoba Jezusa
Chrystusa – Boga w ciele człowieka. Problem bardzo poważny zaczyna się, gdy
dochodzimy do ludzkiej natury Boga (Pan Jezus ma jednocześnie dwie natury: Boga
i doskonałego człowieka bez grzechu); a dokładnie chodzi o Marię (z hebr.:
Miriam) – ziemskiej, tymczasowej matki biologicznej Mesjasza. Niewiasty bardzo
bogobojnej, którą Bóg Wieczny użył w swym planie zbawienia. Maria (według Was –
„Maryja”) jaką znacie i wysławiacie, czcicie – nie istnieje w Nowym Testamencie
! To straszne oszustwo, które ma swoje doktrynalne konsekwencje przez całe
wieki dla ludzi chcących wielbić Boga Izraela; po prostu straszenie obrażacie
Stwórcę i narażacie się na Jego gniew ! Nie piszę tego złośliwie, sam byłem
kiedyś Katolikiem i czciłem „Maryję”, więc wiem to ze swej religijnej praktyki.
TYTUŁEM WSTĘPU
Nasze publikacje rozpoczynamy od serii
pt.: „Z cyklu: doktryny Kościoła Rzymsko-Katolickiego”, aby obiektywnie i
uczciwie przedstawić błędne nauczanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego w różnych
kwestiach dotyczących wiary, i to na podstawie jego źródeł dogmatycznych w
zestawieniu z jedynym autorytetem w chrześcijaństwie – Biblią, jako nieomylnym
i wiecznym Słowem Bożym (II Tym.3,16-17). W kilku kolejnych odcinkach planujemy
zmierzyć się z najbardziej niebezpiecznym i fundamentalnym zwiedzeniem jakim
jest tzw. „kult maryjny”, a dokładnie jego czteroma obowiązującymi dogmatami
oraz czekającym na przyjęcie i ogłoszenie „piątym dogmatem” – mającym stać się
kwintesencją powyższych czterech.
Oto wspomniane „dogmaty maryjne”:
1. „O Bożym Macierzyństwie Maryi”
(„Matka Boga” / Theotokos – „Boża Rodzicielka”), ogłoszony w Efezie w 431 roku.
2. „O Maryi zawsze Dziewicy”, ogłoszony
przez I Sobór Laterański w 649 roku.
3. „O Niepokalanym Poczęciu Maryi”, proklamowany
ex catedra przez papieża Piusa IX w 1854 roku.
4. „O Wniebowzięciu Najświętszej Maryi
Panny”, ogłoszony ex catedra przez papieża Piusa XII w 1950 roku.
ORAZ
5. „Współodkupicielka” („Pośredniczka” /
„Orędowniczka”), oczekuje na ogłoszenie, chociaż paradoksalnie funkcjonuje już
on od dawna w przekonaniu (w umyśle) wielu Katolików i ich kapłanów. Trwa
batalia o jego oficjalne uznanie w KRK.
NA JAKIEJ PODSTAWIE ?!
Jeśli wiemy i zgadzamy się że Bóg, o
którym mówi Biblii jest w Trzech Osobach, a w Nowym Testamencie objawił się On
ludzkości w widzialnej postaci Jezusa Chrystusa; to skąd nagle kult stworzenia
(kobiety-bogini) zwanej: „Matką Boga” / Theotokos ? To, de facto ukryta
(zakamuflowana) „czwórca święta”. Nowotestamentowa Miriam nie ma nic wspólnego
z boskością i „pośrednictwem” przed Bogiem, ani jakiegokolwiek udziału w
zbawczym dziele Chrystusa na krzyżu. Bóg wybrał Marię do zaszczytnej roli tymczasowej
matki Jezusa, gdyż dokonał tego wedle Swej suwerennej woli znając jej serce. I
to jest piękne wyróżnienie dla Żydówki – Miriam: „Kiedy anioł przyszedł do
niej, powiedział: Witaj, obdarowana łaską, Pan jest z tobą. Błogosławiona
jesteś między kobietami” Łuk.1,28 (przekład: „Uwspółcześniona Biblia Gdańska” /
UBG) No właśnie, błogosławiona –
wyróżniona między kobietami [z gr.: gynaiksin]; nie nad wszelkim
stworzeniem na ziemi i w Niebie !! Maria jest wzorem cnót kobiecych, takich
jak: bogobojność i uległość wobec Stwórcy, wierność małżeńska, i rzecz jasna
przykład macierzyństwa. Cechy do naśladowania dla wszystkich Chrześcijanek.
Jednak kanon Nowego Testamentu, na który powołujecie się Drodzy Katolicy –
milczy na temat jej tytułów i roli, jaką przypisuje jej od wieków i pokoleń
teologia rzymsko-katolicka. To bluźnierstwo i heretyckie (pogańskie) nauki !
Nie obrażajcie się na mnie (możecie mnie nie lubić), ale zainteresujcie się
dokładnie NT i porównujcie go z nauczaniem KRK. Słowo Boże stwierdza wyraźnie:
„Jezus mu odpowiedział: Ja Jestem DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM. Nikt
nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie” Ewangelia wg. Jana 14,6
ORAZ
„Jeden bowiem jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a
ludźmi, człowiek Chrystus Jezus; Który wydał samego siebie na okup za
wszystkich, na świadectwo we właściwym czasie”
I Tym.2,5-6 (UBG)
A skoro oddawanie Maryi / „Matce Boga” (Theotokos
/ „Boża Rodzicielka”) – czci, uwielbienia i modlenia się do niej nie jest biblijne,
to zobaczmy skąd ten kult pochodzi ? Na to odpowie nam historia świata, a
dokładniej początki odstępczego chrześcijaństwa, po okresie apostolskim w NT
oraz analogie do okresu przedchrześcijańskiego – pogaństwa babilońskiego.
Przytoczmy ciekawy komentarz z
opracowania księdza Janusza Królikowskiego z Uniwersytetu Papieskiego Jana
Pawła II w Krakowie – Wydział Teologiczny Sekcja w Tarnowie, na temat rodzenia
się historii doktryny Theotokos.
► «Ilość pytań,
jaka nasuwa się po przeczytaniu tego fragmentu Traktatu o Maryi, jest zbyt
długa, by je tu wszystkie stawiać. Postawmy tylko jedno, dotyczące kwestii
mariologicznej: powszechnie przekonanie o tym, że na Soborze Efeskim
usankcjonowano dogmatycznie nauczanie o Maryi jako Theotokos jest do
utrzymania, czy też nie ? Sięgnijmy do niektórych faktów, które postawią opis zaproponowany
przez E. Adamiak w wystarczająco krytycznym świetle, a zarazem udzielą odpowiedzi
na to niewątpliwie zasadnicze pytanie.
Nestoriusz, mnich antiocheński, cieszący
się pięknym głosem i łatwością wypowiadania się, z woli cesarza Teodozjusza II
w 428r. objął stolicę patriarszą w Konstantynopolu. Sobór Konstantynopolitański
I w 381r. nadał temu miastu miano „Nowego Rzymu”, czyniąc go pierwszą stolicą
patriarszą na Wschodzie. To podniesienie rangi Konstantynopola dokonało się
wbrew kanonom Soboru Nicejskiego z 325r., który pierwsze miejsce po Rzymie
przyznawał Aleksandrii. Wywołano w ten sposób konflikt między Aleksandrią i
Konstantynopolem, który będzie się przedłużał w kolejnych wiekach, powodując
mniejsze bądź większe reperkusje. Patrząc na te okoliczności typu kulturowego,
nie należy się dziwić, że Antiocheńczyk Nestoriusz, reprezentujący dodatkowo
chrystologię odmienną niż miejscowe środowisko, nie spotkał się w
Konstantynopolu z przychylnym przyjęciem. Co więcej, przywiózł on z sobą do
Konstantynopola kapłana antiocheńskiego Anastazego, dla którego żywił
nieukrywany podziw oraz korzystał z jego rad. Łatwo się domyślić, jakie to
wzbudziło reakcje i nastawienie w miejscowym środowisku kościelnym. Pewnego
razu Anastazy swoim kazaniem sprowokował burzę w kościele. Opowiada o tym
historyk Sokrates, który przebywał wówczas w Konstantynopolu. Kaznodzieja
antiocheński powiedział m.in.:
„Niech nikt nie nazywa Maryi
Bogarodzicielką. Maryja bowiem była człowiekiem; a niemożliwością jest, aby Bóg
był zrodzony przez człowieka”.
Gdy słuchacze to usłyszeli, wszyscy,
zarówno duchowni jak i świeccy, zaniepokoili się, ponieważ już od dawna
uznawali, jak relacjonuje dalej Sokrates, że Jezus Chrystus jest Bogiem, a na
mocy ekonomii Jego człowieczeństwo pozostawało złączone z bóstwem. Wywołana w
ten sposób dysputa przekształciła się w poważny zamęt, wyrażający się
nieustannymi kłótniami, ponieważ Nestoriusz bronił Anastazego, który w swoich
kazaniach coraz bardziej zdecydowanie opowiadał się za odrzuceniem tytułu
Theotokos. Sokrates Scholastyk opisuje dalej dramatyczność zaistniałej
sytuacji:
„I zupełnie jak gdyby stanęli do walki
pośród nocy ciemnej, raz mówili to, raz co innego; na coś niby się zgadzali, a
jednocześnie temu ostro zaprzeczali”.
Nie jest prawdą, jak zauważa Sokrates,
że Anastazy miałby głosić, jak to wcześniej czynili Fotyn i Paweł z Samosaty,
iż Jezus Chrystus byłby „tylko” człowiekiem. Bał się jednak tytułu Theotokos
jak „straszydła”. A przecież pojęcie to było już używane i wyjaśniane, jak
informuje Sokrates, przez Orygenesa w pierwszym tomie jego komentarza do Listu
do Rzymian. Jeszcze wcześniej Klemens Aleksandryjski, wprawdzie nie nazywał
Maryi Theotokos, ale miał jasną wizję Jej pełnego macierzyństwa, nazywając Ją „Najświętszą
Dziewicą, która Pana urodziła”, oraz stwierdzając, że „Syn Boży przywdział na
siebie ciało i był noszony w łonie Dziewicy, zgodnie z tym, jak przyszło na
świat Jego widzialne ciało”. Ale – jak sądzi Sokrates – Nestoriusz był
„ignorantem” i „nieukiem”, starającym się ukryć swoje braki korzystając z
pięknego głosu. Nie
ma w tym wypadku większego znaczenia fakt, że – jak sądzi się dzisiaj niemal
powszechnie – tytuł Theotokos mógł mieć pochodzenie przedchrześcijańskie; być
może odnoszono go już do bogini Izydy jako matki boga Horusa.
Należy pamiętać, że na początku V wieku
nie wywołano dysputy odnoszącej się wprost do Theotokos. Geneza bowiem
konfliktu swymi korzeniami sięga nawet początku IV wieku. To już wtedy
Antiocheńczycy zaczęli się pod tym względem coraz bardziej odróżniać od Aleksandryjczyków,
jak również Kapadocjan. Problem tytułu Theotokos pojawiał się stopniowo. Na podstawie
zachowanych źródeł odnotowujemy, że u Antiocheńczyków w tej kwestii albo ma
miejsce podejrzane milczenie, jak np. w pismach św. Jana Chryzostoma, albo też
są autorzy, którzy kwestionują Theotokos, opowiadając się za tytułem Christotokos,
uznając go za bardziej odpowiadający tradycji biblijnej. Taka sytuacja
dotyczyła poprzedników Nestoriusza, Diodora – biskupa Tarsu, a już prawie w czasie wywołanej
kontrowersji Teodora – biskupa Mopsuestii, który był przyjacielem Nestoriusza,
a prezentowaną przez siebie chrystologią dostarczał niewątpliwie mocnego
oparcia dla nestorianizmu. Konsekwentnie natomiast odnosili do Maryi tytuł Theotokos
Aleksandryjczycy i Ojcowie Kapadoccy, nadając mu coraz większe znaczenie w
swoich systemach teologicznych, zwłaszcza w soteriologii. Wystarczy
przypomnieć, że, oprócz wspomnianego Orygenesa, tytuł ten znajdujemy u
męczennika Piotra z Aleksandrii, a później wielokrotnie i w sposób bardzo
określony treściowo u Atanazego z Aleksandrii, Bazylego Wielkiego, Apolinarego,
czy Grzegorza z Nazjanzu, który znany jest ze słynnego stwierdzenia: „Kto nie
wierzy, że święta Maryja jest Bożą Rodzicielką, jest oddzielony od boskości”.
Rosnąca coraz bardziej opozycja
nestoriańska w stosunku do tytułu Theotokos przerodziła się ostatecznie w
kontrowersję między Nestoriuszem i Cyrylem Aleksandryjskim. Cyryl miał wsparcie
papieża Celestyna. Nastąpiła wymiana listów polemicznych między Cyrylem i
Nestoriuszem. Swoje stanowiska sprecyzowali oni właściwie w dwóch listach
(„listy drugie”), które można uznać za syntetyczny i reprezentatywny wykład ich
ujęć, tym bardziej, że obydwaj starali się wykazać zgodność swoich stanowisk z
Symbolem Nicejskim, wówczas już powszechnie uznanym za kryterium ortodoksji
chrześcijańskiej. Według Nestoriusza, wypowiadającego się wyraźnie w duchu chrystologii
antiocheńskiej, błędem było nazywanie Maryi Theotokos. Pisze o tym do Cyryla
nad wyraz jasno: „Trzeba nazywać świętą Dziewicę Matką Chrystusa, a nie Matką
Boga”.
Stwierdzenia tego potem szeroko broni w
przedstawionym uzasadnieniu. W duchu chrystologii Nestoriusza poprawniejsze
jest widzenie w misji spełnionej przez Maryję na rzecz wcielenia Syna Bożego
aspektu „przyjęcia”, akcentując, że zachodzi w tym przypadku podobieństwo do
„świątyni”, gdyż pozwala ono zachować odrębność dwóch natur. Jest to w ogóle
kwestia o kluczowym znaczeniu dla chrystologii antiocheńskiej: Maryja nie rodzi
Boga, ale tylko człowieka z jego człowieczeństwem. Nestoriusz
zaznacza, że nie należy jednak zbytnio tego faktu podkreślać, aby nie sugerować
rozbicia jedynej osoby Jezusa Chrystusa, która łączy naturę boską i naturę
ludzką. Czy można zatem twierdzić, jak to czyni E. Adamiak, „że sam Nestoriusz
nie głosił nestorianizmu” ?»
[źródło cytatu: „OGŁOSZENIE
THEOTOKOS NA SOBORZE EFESKIM” ks. Janusz KRÓLIKOWSKI (Tarnów, UPJPII), VOX PATRUM
30 (2010) t. 55; s.387-390 / 3-6 w formacie pdf]
INNE OPRACOWANIA ...
► «Spór o Theotokos
Najważniejsze pod względem doktrynalnym
zapisy, traktujące o bożym rodzicielstwie Maryi odnoszą się do V wieku. Wówczas
w 431 roku odbył się III Sobór w Efezie (tak zwany ekumeniczny), gdzie
oficjalnie debatowano między innymi na temat przypisywania tego tytułu osobie
Maryi. Problem dotyczący bożego rodzicielstwa Maryi zapoczątkował Nestoriusz,
patriarcha Konstantynopola, który „był przeciwny nazywaniu Maryi Theotokos –
Bożą Rodzicielką, jako że Słowu Bożemu nie można żadną miarą przypisywać
czynności, których podmiotem jest natura ludzka – i odwrotnie, naturze ludzkiej
– czynności zapodmiotowanych w naturze Bożej”.
Z rzymskokatolickiego brewiarza wiary dowiadujemy
się, że Nestoriusz nie był osamotniony w swoich poglądach. Poparł on kapłana
Anastazego, który w kazaniach wypowiadał się przeciwko nadawaniu Maryi tytułu
Bożej Rodzicielki. Spowodowało to spór i podział Konstantynopola na dwie frakcje.
Pierwsza frakcja, składająca się z dworu cesarskiego i większości kleru popierała
Nestoriusza. Drugą natomiast stanowili mnisi, biskup Cyzyki pontyjskiej –
Proklos oraz świeccy wraz z Euzebiuszem – późniejszym biskupem Doryki. Warto
także wspomnieć, iż w lipcu i sierpniu 430 roku odbywał się w Rzymie synod, który
uznał nauczanie Nestoriusza za błędne, a tym samym potępił je – w tym również nauczanie
dotyczące przypisywania Maryi tytułu Theotokos.
Treść dogmatu
Dogmat o Bożym rodzicielstwie Maryi
został ogłoszony 22 czerwca 431 roku na Soborze Efeskim, w samym dniu
rozpoczęcia. Jego treść jest najpełniej oddana w pierwszej anatemie Cyryla,
który był patriarchą Aleksandrii. „Jeśli ktoś nie wyznaje, że Emanuel jest prawdziwie
Bogiem i dlatego święta Dziewica jest Matką Bożą (zrodziła bowiem według ciała
Słowo, które jest z Boga i stało się ciałem), ten niech będzie obłożony
anatemą”. Sobór ten został zainicjowany przez Cyryla, zagorzałego przeciwnika
poglądów Nestoriusza. Również na tym samym spotkaniu usunięto heretyka z urzędu
patriarchy. Jednak dopiero 11 lipca 431 roku, gdy przybyli papiescy legaci, uchwały
soboru zostały potwierdzone ich podpisami. Należy jednak wspomnieć, że nie
wszyscy zgadzali się z postanowieniami soboru, co wywołało schizmę.
Próbę uzasadnienia takiego dogmatu
znajdujemy w katolickim katechizmie. „Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego
podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od
chwili swego poczęcia. Na tej podstawie Sobór Efeski ogłosił w 431 roku, że
Maryja stała się prawdziwie Matką Boga przez ludzkie poczęcie Syna Bożego w
swoim łonie: (Nazywa się Ją Matką Bożą) nie dlatego, że Słowo Boże wzięło od
Niej swoją Boską naturę, ale dlatego że narodziło się z Niej święte ciało
obdarzone duszą rozumną, z którym Słowo zjednoczone hipostatycznie narodziło się,
jak się mówi, według ciała”.
Następstwa ustanowionego dogmatu
Można wyraźnie zauważyć, iż rzymski
katolicyzm w Bożym rodzicielstwie widzi naukę skoncentrowaną nie na osobie
Chrystusa, lecz na Maryi. Szczególnie wyraźnie widać tą tendencję na
przykładzie słów Nicolasa A.: „Już z samego założenia jest ona matką Boga, jej
boskie macierzyństwo jest całym jej ustrojem, jest nią samą, ona jest matką
Boga, jak człowiek jest człowiekiem, a anioł jest aniołem, ona jedna stanowi
osobną hierarchię, osobny porządek przewyższający nieskończenie wszystkie inne.
Działanie Boże wyniosło ją ponad ciało i krew, jak człowiek w stanie
niewinności wyniesiony był ponad grudkę ziemi, z której Bóg go stworzył”.
Zdogmatyzowanie wiary w Boże
rodzicielstwo Maryi otworzyło szeroko drzwi do tworzenia kolejnych dogmatów
maryjnych oraz przypisywania jej nowych tytułów i zasług. Jednocześnie pod
wieloma względami stawia ją na równi, bądź niekiedy nawet wyżej od Jezusa
Chrystusa. Widać to wyraźnie na podstawie opublikowanego w Wilnie w 1925
roku „Porównania
wyznania rzymskokatolickiego z ewangelicko-reformowanym”. „Panna
Maria jest naszą pierwszą orędowniczką w niebie, między wszystkimi świętymi
zajmuje pierwsze miejsce, jest naszą pośredniczką, orędowniczką i królową, jest
Bogarodzicą i nawet miłosierniejszą od samego Chrystusa Pana”. Rozważania na
temat Maryi jako Theotokos posuwają się bardzo daleko i obfitują w bardzo
podniosłe, a czasem również zastanawiające stwierdzenia. Przykładem jednego z
nich może być przekonanie świętego Bonawentury, który uważał „że godność Matki
Boga jest szczytowym osiągnięciem Bożej wszechmocy; jest to więc godność
nieskończona, skoro wyczerpała niejako potęgę Boga”.
Rzymskokatolickie publikacje mariologiczne
często odwołują się do tak zwanej królewskiej godności Maryi, która
zakorzeniona jest w jej Boskim macierzyństwie. Dobrym przykładem jest tu encyklika
papieża Piusa XII pod tytułem Ad Coeli Reginam z 11 października 1954 roku,
która stwierdza:
„Główną podstawą na której opiera się
królewska godność Maryi, jest niewątpliwie jej Boskie Macierzyństwo. Skoro
bowiem czytamy w Piśmie Świętym o Synu, którego pocznie Dziewica, że: Synem
Najwyższego będzie zwany i Pan Bóg da mu tron jego ojca, Dawida, i będzie
królował nad rodem Jakuba na wieki, a królestwu jego nie będzie końca (Łk
1:32n.); skoro nadto Maryja nazwana jest Matką Pana (Łk 1:43), wynika stąd jasno,
że i Ona jest Królową ponieważ zrodziła Syna, który z racji unii
hipostatycznej ludzkiej natury ze Słowem był od chwili Swego poczęcia, także
jako człowiek Królem i Panem wszechrzeczy. Dlatego św. Jan Damasceński mógł
słusznie napisać: Zaprawdę gdy została Matką Odkupiciela, stała się Królową wszelkiego stworzenia
(Jan Damasceński, De Fide orthodoxa, IV, 14; PG 94, 1158 B). Podobnie można
też twierdzić, że pierwszym, który jako wysłannik nieba obwieścił królewską
godność Maryi, był sam Archanioł Gabriel”. Warto tu zauważyć, iż w momencie
wydania tej encykliki papież Pius XII ustanowił nowe święto – Maryi Królowej.
Według księdza Józefa Kudasiewicza
Maryja jest pokazana w Biblii „jako Pani i Królowa dziejów zbawienia”, ponieważ
brała czynny udział w procesie zbawienia. Warto zadać pytanie: czy na podstawie
pobożności Marii oraz faktu, iż Bóg wybrał ją, aby przyczyniła się do wcielenia
Jezusa, można nazywać ją królową ? Czy nie jest pewną przesadą przypisywanie
jej takiej godności, skoro to sam Bóg ustalił przebieg procesu zbawienia, a
ponadto wcale nie pytał Marii o zgodę na urodzenie Jezusa, a raczej tylko oświadczył
jej swoją wolę przez anioła ?
Bliblijne spojrzenie na dogmat
Nie znajdujemy jakiegokolwiek fragmentu w Piśmie Świętym, w którym
występowałoby pojęcie
matka Boga.
Czy istnieje możliwość, aby Jezus i apostołowie zapomnieli przekazać tę informację
? Możemy jednak odnotować występowanie terminu matka Jezusa, na przykład
w Ewangelii Jana, czy Dziejach Apostolskich oraz określenie użyte w Ewangelii
Łukasza – matka Pana. Natomiast w żadnej wypowiedzi Mesjasza nie ma odwołania do Marii
jako matki – innymi słowy tekst Biblii w żadnym miejscu nie pokazuje Jezusa
zwracającego się do Marii matko. W każdym przypadku odnosi się do
niej niewiasto.
Zasługujący na szczególną uwagę jest
fragment, pokazujący reakcję Jezusa na informację o tym, że Jego matka z braćmi
pytają o Niego. Odpowiada on najpierw pytająco: „któż jest moją matką i
którzy są moimi braćmi ?”, aby po chwili dodać, na czym naprawdę należy się
koncentrować i kto jest faktycznie spokrewniony z Nim. Jako Syn swojego Niebiańskiego
Ojca podkreśla On przede wszystkim więź duchową. Ignoruje cielesne
powiązania, którymi sugerują się ludzie, a koncentruje na duchowym aspekcie mówiąc:
„bo kto
pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i
matką”. Podobną sytuację dostrzegamy w rozważanym nieco wcześniej
tekście z Ewangelii Łukasza, w którym Jezus prostuje myśl zawartą w wypowiedzi
kobiety z tłumu mówiąc, że błogosławieni są ci, którzy słuchają i zachowują
Słowo Boże.
Przyjrzyjmy się teraz temu co Biblia
mówi o samym Jezusie, aby dokładniej rozważyć zagadnienie Bożego macierzyństwa.
W liście do Rzymian 8:3 czytamy następujące słowa: „Co bowiem było niemożliwe
dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to
zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu
wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech”.
Występujące w powyższym wersecie
wyrażenie podobnym (gr. ομοιωματι), można również tłumaczyć jako w
postaci, co dobrze oddaje sens kontekstu. Widzimy zatem, że Jezus miał ciało jak
inni ludzie, choć on sam nie miał ludzkiego pochodzenia, co sugerują chociażby słowa
Bóg zesłał Syna. Warto dodać dla jasności, że samo posiadanie grzesznego ciała
nie implikuje grzeszenia, czego dowiódł sam Pan Jezus – jest bowiem napisane o
Nim, że doświadczył tego wszystkiego co my, z wyjątkiem grzechu. Zatem pomimo
urodzenia Jego ziemskiego ciała On sam nie urodził się w momencie przybycia na
świat w ciele. Jezus Chrystus jest Bogiem, który się wcielił w ciało (przyszedł
w upodobnieniu grzesznego ciała) – a nie urodził czy powstał do istnienia wraz
z nim, jak to się dzieje z ludźmi. Tak więc widać tutaj wyraźnie, iż nie można
przypisywać Marii faktu urodzenia samego Boga.
W Ewangelii Jana sam Jezus
odwołując się do Imienia Boga mówi o sobie Ja Jestem, co bardzo jasno pokazuje,
iż był Bogiem, pomimo tego, że posiadał w tym czasie ludzkie ciało. Ponadto w świetle
tekstów zawartych w Objawieniu Jana twierdzenie, iż człowiek może posiadać macierzyńskie
powiązania w stosunku do Boga okazuje się być absurdem. Jezus Chrystus bowiem tak
mówi o Sobie: „Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec”.
Warto w tym miejscu zaznaczyć fakty
wynikające z powyżej rozważanych fragmentów Pisma Świętego. Dokładnie widzimy w
nich, że nazywanie Marii matką Boga jest dużym uproszczeniem, oraz ma
spekulatywny jak i daleki od prawdy charakter. Ponadto określenia Bogarodzicy, Bożej
rodzicielki, czy wreszcie Matki Boga są nieadekwatne do przesłania Pisma.
Tytułowanie Marii – człowieka – mianem Theotokos powoduje również pewną
niekonsekwencję, ponieważ urodziła Jezusa według ciała, czyli dała Mu ludzkie
ciało, lecz On nie zawdzięczał jej ani swojego istnienia, ani faktu bycia
Bogiem. Co za tym idzie, Maria urodziła nie Boga, ale człowieka
Jezusa Chrystusa, który był wcielonym, a nie zrodzonym Bogiem, co było
kluczową sprawą dla zbawienia ludzkości. Tak więc nazywanie Maryi matką Boga,
jak to czyni między innymi katechizm Kościoła rzymskokatolickiego, jest dalekie
od prawdy i musiałoby oznaczać, że ona także jest Bogiem. Niemożliwe jest bowiem,
aby człowiek nie mając boskiej natury mógł Go urodzić. Ponadto to określenie
jest sprzeczne samo w sobie, gdyż stawia człowieka na pozycji poprzedzającej
Stwórcę. Bezpośrednio wynika z niego fałszywy fakt, że sam Bóg powstał do
istnienia ze swojej matki – ludzkiej istoty. Zatem obrona doktryny o Bożym
macierzyństwie Maryi i próba nadawania jej teologicznej poprawności nie ma
racji bytu, skoro u samych podstaw jest to błędna nauka. Zatem, jeżeli Maria
przyczyniała się do wcielenia Syna Bożego, a nie Jego zrodzenia, wszelkie
spekulacje na temat jej królewskiej godności nie znajdują uzasadnienia. Jezus
będąc Królem królów nie ma swojej królowej. Tym bardziej nie sprawuje i nie
będzie sprawował swojej władzy nad światem poprzez stworzenie – Maryję – jak
chcieliby tego rzymscy katolicy.
Na koniec tego rozważania warto postawić
pytanie, czy nauki które wyrosły na bazie rzekomego Bożego macierzyństwa nie
fałszują prawdziwego przesłania Ewangelii o Jezusie ? Czy nie odwracają uwagi
od Osoby Zbawiciela oraz nie kierują jej w inną stronę ?»
[źródło cytatu: „Kult maryjny w
Kościele rzymskokatolickim – dogmaty i tytuły Maryi na tle nauczania Pisma
Świętego” Robert Kałamański; Warszawa 2010; wersja druga, format pdf; s. 18-23]
► «Oddawanie czci bogini-matce z
dzieckiem na ręku trwało w Egipcie do czasu, aż nadeszło
Chrześcijaństwo. Jeśli Ewangelia, Dobra Nowina weszłaby z całą swą mocą do
wszystkich ludzi, to kult oddawany tej bogini-królowej zostałby strącony z piedestału.
Generalizując, stało się tak tylko z nazwy. Zamiast odrzucić babilońską boginię
i usunąć ją raz na zawsze, w zbyt wielu przypadkach zmieniło się tylko jej
imię. Została nazwana Marią Dziewicą i wraz z jej dzieckiem czczona była w
takim samym bałwochwalczym stylu przez ludzi zwących siebie Chrześcijanami, tak
samo, jak to miało dawniej miejsce wśród zagorzałych pogan. Konsekwencją tego
było to, że kiedy w roku 325 zwołano Sobór Nicejski, mający potępić herezje
Ariusza, który podważał prawdziwość boskości Chrystusa, to chociaż faktem jest,
że potępiono tę herezję, nie odbyło się to jednak bez pomocy ludzi, którzy
pragnęli umieścić stworzenie na tym samym poziomie co Stwórcę, postawić
Dziewicę-matkę tuż koła jej Syna. Na Soborze Nicejskim, pisze autor „Nemroda”,
„oddział Melchitów” – to znaczy, przedstawiciele tak zwanego Chrześcijaństwa z
Egiptu – „utrzymywał, że w trójcy są trzy osoby – Ojciec, Dziewica Maria
oraz Mesjasz, ich Syn”. W odpowiedzi na ten zdumiewający fakt, ojciec
Newman pisze w słowach nieposiadających się z radości na temat tych dyskusji,
toczonych na Soborze w Nicei, że miały tendencję do gloryfikacji Marii. Pisze
on, „Zatem kontrowersja ta otworzyła temat, który pozostał nierozwiązany.
Odkryto nowe poziomy, jeśli można to tak ująć, ... (...) „Czciciele Marii”,
dodaje, „nie przekraczają granic wiary, dopóki nie wiąże się to z bluźnierstwem
wobec jej Syna. Kościół w Rzymie nie jest bałwochwalczy, dopóki Arianizm jest
ortodoksyjny”. Tu
oto jest cała poezja bluźnierstwa. Zawiera też w sobie argumenty;
lecz do czego ten argument się odnosi ? Mówi tylko o tym, że jeżeli Chrystusowi
została przyznana prawdziwa i całkowita Boskość i godzien jest nazywać się
Bogiem, to Jego matce, od której pochodzi Jego zwykłe człowieczeństwo, też musi
być to przyznane. Musi zostać wyniesiona ponad wszelkie stworzenie i być
czczona na równi z samym Bogiem. Boskość Chrystusa zależy w pełni od uznania
boskości Jego matki. Takie jest papiestwo dziewiętnastego wieku. O tak, takie
jest i papiestwo w Anglii. Wiadomo było, że papiestwo poza granicami było
odważne i bezczelne w swoim bluźnierstwie; że na przykład w Lizbonie, nad
wejściem jednego z kościołów znajdował się napis: „Bogini dziewicy z Loretto –
włoski lud poddany jej BOSKOŚCI, poświęcił tę świątynię” (Dziennik profesora Gibsona,
„w Szkockim Protestantyzmie”). Czy do tej pory słyszał kto w Brytanii tego typu
język ? Jest to jednak dokładna kopia doktryn starożytnego Babilonu dotyczących
wielkiej bogini-matki. Madonna z Rzymu jest zatem Madonna z Babilonu. „Królowa
nieba” z jednego systemu jest tą samą „Królową nieba” i w drugim.
Bogini, która w Babilonie i Egipcie czczona była jako „Tabernakulum” albo
Mieszkanie Boga jest identyczna z tą, której imię brzmi Maria, a którą w Rzymie
zwą „Domem poświęconym dla Boga”, „cudownym Miejscem zamieszkania”, „rezydencją
Boga” (Pancarpium Marioe),
„Przybytkiem Świętego Ducha” (Ogrodem
Duszy), „Świątynią Trójcy” (Golden
Manual w Szkockim Protestantyzmie).
[...]
Następnie autor po usiłowaniu wykazania,
że „Maria jest jak najbardziej godna traktowania jej jako Przybytku Boga dla
ludzi” i że w tym szczególnym znaczeniu, znaczeniu odmiennym od tego, w którym
wszyscy Chrześcijanie są „świątynią Boga”, tak kontynuuje swój wywód na temat
jej charakteru w postaci Przybytku: „Zaprawdę wielka jest korzyść, wyjątkowy
przywilej, że Przybytek Boga znajduje się wśród ludzi, PRZEZ KTÓRY ludzie mogą
bezpiecznie udawać się do Boga, który staje się człowiekiem”. Tutaj właśnie
cała chwała Chrystusa, jako pośrednika, Boga-człowieka, w którym mieszka
cieleśnie cała pełnia Boskości, oddana jest Marii, a przynajmniej ma w niej
udział. Powyższe fragmenty zaczerpnięte są z dzieła opublikowanego ponad
trzysta lat temu. Czy papiestwo w tym czasie się poprawiło ? Czy ukorzyło się ze
swego bluźnierstwa ? Nie, wręcz przeciwnie. Dowodzą tego już cytowane słowa
ojca Newmana. Ale jest jeszcze mocniejszy dowód. W opublikowanym jakiś czas
temu dziele, ten sam bluźnierczy pomysł jest nawet jeszcze bardziej rozwinięty.
Podczas gdy Maria zwana jest „DOMEM poświęconym Bogu” oraz „ŚWIĄTYNIĄ Trójcy”,
to poniższa liturgia pokaże nam, w jakim sensie uważana jest za świątynię Ducha
Świętego: „Ks.: Sam Pan stworzył JĄ w Duchu Świętym i spośród wszystkich
stworzeń JĄ NAPEŁNIŁ. Zb.: O Pani, racz nas wysłuchać, itd.”. Ten zdumiewający
język wyraźnie sugeruje, że Maria utożsamiana jest z Duchem Świętym, gdy mówi
się tam o niej, że „została napełniona” jako jedyna „z wszystkich stworzeń”. A
tak, jak już to wcześniej widzieliśmy, była traktowana Kobieta, którą poganie
uważali za „Przybytek” lud Dom Boga. Gdzie taki język używany jest dotyczący
tej Dziewicy ? Nie w Hiszpanii; nie w Austrii; nie w ciemnych miejscach
kontynentalnej Europy; lecz w Londynie, który chlubi się tym, że jest samym
centrum światowego oświecenia.
Bluźniercze imiona nadane Marii przez
papiestwo nie posiadają ani jednej wzmianki w Biblii, za to wszystkie znajdują
się w babilońskim bałwochwalstwie. Tak, wszystkie cechy oraz przymioty
rzymskiej i babilońskiej Madonny są takie same.»
[źródło cytatu: „Dwa Babilony
czyli dowód na to, że kult papiestwa jest kultem Nemroda i jego żony”
Aleksander Hislop, przełożył: Bogusław Kluz; EU 2011; s. 100-104]
REKAPITULUJĄC
Pochodzenie tytułu „Matka Boga” („Matka
Boska” / „Bogurodzica”), czyli Theotokos, to pozabiblijne przepychanki w
pierwszych wiekach ludzi błądzących w Słowie Bożym, i dalsze legalizowanie tego
straszliwego bluźnierstwa o „królowej-matce”, aż do początku wieku XX. Odmęty
twierdzeń dotyczące Theotokos – oparte na ludzkich fantazjach, gdybaniach oraz
pogańskich inspiracjach wykreowały kult, który stał się bardzo silnym spoiwem
duchowego Rzymu z narodami tzw. cywilizacji Zachodniej. Narody te wychowane
zostały co prawda na kulturze chrześcijańskiej, jednak zwiedzione fałszywymi
naukami i zniekształconym przekazem Dobrej Nowiny – trwają w superherezjach po
dziś dzień. Wierny sługa Chrystusa ap. Paweł przestrzegał o tym, co nastąpi po
jego odejściu: „Gdyż
wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, które nie będą
oszczędzać stada. ... ” (Dz.20,29-32 / UBG). Jednak dzięki
opatrzności Bożej (działaniu Ducha Świętego) – Boża Prawda przetrwała, i trafia
do tych, którym Bóg otwiera umysły, serca.
( !
) Zastanówcie się nad tym także Protestanci z różnych denominacji (w tym
ekumeniści), którzy tak celebrujecie co roku „grudniowe Boże Narodzenie” /
rzymskie–pogańskie „saturnalia” wraz ze światem i bałwochwalczym KRK. W ten
sposób umacniacie
kult maryjny: ukrytą babilońską boginię-matkę, zwaną Theotokos.
Co powiecie, kiedy staniecie przed
Trybunałem – Chrystusa Pana ?! (II Kor.5,9-11)
Chwała Panu Jezusowi !
Koniec SEKCJI I
opracował: Hector Walker (AG)
wsparcie: br. Maciek S.
postscriptum
„Wpatrzeni w Matkę i Syna”
„Boże Narodzenie w liturgii i tradycji”
(krótka charakterystyka pogaństwa wg. KRK):
https://brewiarz.pl/czytelnia/bn.php3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.