Słowo Boże mówi:

Jan.14,6-7 → I Tym.2,5 czyli: Jezus Chrystus Bóg – JEDYNY Pośrednik między ludźmi a Bogiem Ojcem !

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Z cyklu: doktryny Kościoła Rzymsko-Katolickiego / kult maryjny (1)


„Matka Boga”
SEKCJA 





Szanowni Katolicy, Bliźni ...
Wielu z Was stara się szczerze wyznawać Boga Wszechmogącego (Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, czyli Boga Izraela); o Nim to mówi Biblia właśnie. Z pozoru wydaje się Wam to oczywiste, ale czy na pewno ? Księga Genesis (I Mojżeszowa) rozpoczyna się informacjami, co Bóg uczynił ze światem i kiedy powstał człowiek. Wiemy też, że przed założeniem świata – była i jest wieczność; Bóg jest wieczny, czyli nie ma początku ani końca. Ale w pierwszych wersetach dowiadujemy się również jaka jest podstawowa cecha Osoby Boga – Stwórca jest określony w liczbie mnogiej, po hebrajsku: „Elohim”.
„Na początku stworzył Bóg (Elohim) niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód” I Mojż.1,1-2 (Biblia Warszawska). Mamy więc Boga w Trzech Osobach, czyli liczba mnoga (Mat.28,19); i tu zgadzają się Katolicy z Protestantami. Zgadzają się także, iż w pełni tę tajemnicę odkrywa dopiero Nowy Testament i Osoba Jezusa Chrystusa – Boga w ciele człowieka. Problem bardzo poważny zaczyna się, gdy dochodzimy do ludzkiej natury Boga (Pan Jezus ma jednocześnie dwie natury: Boga i doskonałego człowieka bez grzechu); a dokładnie chodzi o Marię (z hebr.: Miriam) – ziemskiej, tymczasowej matki biologicznej Mesjasza. Niewiasty bardzo bogobojnej, którą Bóg Wieczny użył w swym planie zbawienia. Maria (według Was – „Maryja”) jaką znacie i wysławiacie, czcicie – nie istnieje w Nowym Testamencie ! To straszne oszustwo, które ma swoje doktrynalne konsekwencje przez całe wieki dla ludzi chcących wielbić Boga Izraela; po prostu straszenie obrażacie Stwórcę i narażacie się na Jego gniew ! Nie piszę tego złośliwie, sam byłem kiedyś Katolikiem i czciłem „Maryję”, więc wiem to ze swej religijnej praktyki.

TYTUŁEM WSTĘPU
Nasze publikacje rozpoczynamy od serii pt.: „Z cyklu: doktryny Kościoła Rzymsko-Katolickiego”, aby obiektywnie i uczciwie przedstawić błędne nauczanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego w różnych kwestiach dotyczących wiary, i to na podstawie jego źródeł dogmatycznych w zestawieniu z jedynym autorytetem w chrześcijaństwie – Biblią, jako nieomylnym i wiecznym Słowem Bożym (II Tym.3,16-17). W kilku kolejnych odcinkach planujemy zmierzyć się z najbardziej niebezpiecznym i fundamentalnym zwiedzeniem jakim jest tzw. „kult maryjny”, a dokładnie jego czteroma obowiązującymi dogmatami oraz czekającym na przyjęcie i ogłoszenie „piątym dogmatem” – mającym stać się kwintesencją powyższych czterech.
Oto wspomniane „dogmaty maryjne”:
1. „O Bożym Macierzyństwie Maryi” („Matka Boga” / Theotokos – „Boża Rodzicielka”), ogłoszony w Efezie w 431 roku.
2. „O Maryi zawsze Dziewicy”, ogłoszony przez I Sobór Laterański w 649 roku.
3. „O Niepokalanym Poczęciu Maryi”, proklamowany ex catedra przez papieża Piusa IX w 1854 roku.
4. „O Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny”, ogłoszony ex catedra przez papieża Piusa XII w 1950 roku.
ORAZ
5. „Współodkupicielka” („Pośredniczka” / „Orędowniczka”), oczekuje na ogłoszenie, chociaż paradoksalnie funkcjonuje już on od dawna w przekonaniu (w umyśle) wielu Katolików i ich kapłanów. Trwa batalia o jego oficjalne uznanie w KRK.

NA JAKIEJ PODSTAWIE ?!
Jeśli wiemy i zgadzamy się że Bóg, o którym mówi Biblii jest w Trzech Osobach, a w Nowym Testamencie objawił się On ludzkości w widzialnej postaci Jezusa Chrystusa; to skąd nagle kult stworzenia (kobiety-bogini) zwanej: „Matką Boga” / Theotokos ? To, de facto ukryta (zakamuflowana) „czwórca święta”. Nowotestamentowa Miriam nie ma nic wspólnego z boskością i „pośrednictwem” przed Bogiem, ani jakiegokolwiek udziału w zbawczym dziele Chrystusa na krzyżu. Bóg wybrał Marię do zaszczytnej roli tymczasowej matki Jezusa, gdyż dokonał tego wedle Swej suwerennej woli znając jej serce. I to jest piękne wyróżnienie dla Żydówki – Miriam: „Kiedy anioł przyszedł do niej, powiedział: Witaj, obdarowana łaską, Pan jest z tobą. Błogosławiona jesteś między kobietami” Łuk.1,28 (przekład: „Uwspółcześniona Biblia Gdańska” / UBG) No właśnie,  błogosławiona – wyróżniona między kobietami [z gr.: gynaiksin]; nie nad wszelkim stworzeniem na ziemi i w Niebie !! Maria jest wzorem cnót kobiecych, takich jak: bogobojność i uległość wobec Stwórcy, wierność małżeńska, i rzecz jasna przykład macierzyństwa. Cechy do naśladowania dla wszystkich Chrześcijanek. Jednak kanon Nowego Testamentu, na który powołujecie się Drodzy Katolicy – milczy na temat jej tytułów i roli, jaką przypisuje jej od wieków i pokoleń teologia rzymsko-katolicka. To bluźnierstwo i heretyckie (pogańskie) nauki ! Nie obrażajcie się na mnie (możecie mnie nie lubić), ale zainteresujcie się dokładnie NT i porównujcie go z nauczaniem KRK. Słowo Boże stwierdza wyraźnie:
„Jezus mu odpowiedział: Ja Jestem DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie” Ewangelia wg. Jana 14,6
ORAZ
„Jeden bowiem jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus; Który wydał samego siebie na okup za wszystkich, na świadectwo we właściwym czasie”
I Tym.2,5-6 (UBG)

A skoro oddawanie Maryi / „Matce Boga” (Theotokos / „Boża Rodzicielka”) – czci, uwielbienia i modlenia się do niej nie jest biblijne, to zobaczmy skąd ten kult pochodzi ? Na to odpowie nam historia świata, a dokładniej początki odstępczego chrześcijaństwa, po okresie apostolskim w NT oraz analogie do okresu przedchrześcijańskiego – pogaństwa babilońskiego.

Przytoczmy ciekawy komentarz z opracowania księdza Janusza Królikowskiego z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie – Wydział Teologiczny Sekcja w Tarnowie, na temat rodzenia się historii doktryny Theotokos.
«Ilość pytań, jaka nasuwa się po przeczytaniu tego fragmentu Traktatu o Maryi, jest zbyt długa, by je tu wszystkie stawiać. Postawmy tylko jedno, dotyczące kwestii mariologicznej: powszechnie przekonanie o tym, że na Soborze Efeskim usankcjonowano dogmatycznie nauczanie o Maryi jako Theotokos jest do utrzymania, czy też nie ? Sięgnijmy do niektórych faktów, które postawią opis zaproponowany przez E. Adamiak w wystarczająco krytycznym świetle, a zarazem udzielą odpowiedzi na to niewątpliwie zasadnicze pytanie.
Nestoriusz, mnich antiocheński, cieszący się pięknym głosem i łatwością wypowiadania się, z woli cesarza Teodozjusza II w 428r. objął stolicę patriarszą w Konstantynopolu. Sobór Konstantynopolitański I w 381r. nadał temu miastu miano „Nowego Rzymu”, czyniąc go pierwszą stolicą patriarszą na Wschodzie. To podniesienie rangi Konstantynopola dokonało się wbrew kanonom Soboru Nicejskiego z 325r., który pierwsze miejsce po Rzymie przyznawał Aleksandrii. Wywołano w ten sposób konflikt między Aleksandrią i Konstantynopolem, który będzie się przedłużał w kolejnych wiekach, powodując mniejsze bądź większe reperkusje. Patrząc na te okoliczności typu kulturowego, nie należy się dziwić, że Antiocheńczyk Nestoriusz, reprezentujący dodatkowo chrystologię odmienną niż miejscowe środowisko, nie spotkał się w Konstantynopolu z przychylnym przyjęciem. Co więcej, przywiózł on z sobą do Konstantynopola kapłana antiocheńskiego Anastazego, dla którego żywił nieukrywany podziw oraz korzystał z jego rad. Łatwo się domyślić, jakie to wzbudziło reakcje i nastawienie w miejscowym środowisku kościelnym. Pewnego razu Anastazy swoim kazaniem sprowokował burzę w kościele. Opowiada o tym historyk Sokrates, który przebywał wówczas w Konstantynopolu. Kaznodzieja antiocheński powiedział m.in.:
„Niech nikt nie nazywa Maryi Bogarodzicielką. Maryja bowiem była człowiekiem; a niemożliwością jest, aby Bóg był zrodzony przez człowieka”.
Gdy słuchacze to usłyszeli, wszyscy, zarówno duchowni jak i świeccy, zaniepokoili się, ponieważ już od dawna uznawali, jak relacjonuje dalej Sokrates, że Jezus Chrystus jest Bogiem, a na mocy ekonomii Jego człowieczeństwo pozostawało złączone z bóstwem. Wywołana w ten sposób dysputa przekształciła się w poważny zamęt, wyrażający się nieustannymi kłótniami, ponieważ Nestoriusz bronił Anastazego, który w swoich kazaniach coraz bardziej zdecydowanie opowiadał się za odrzuceniem tytułu Theotokos. Sokrates Scholastyk opisuje dalej dramatyczność zaistniałej sytuacji:
„I zupełnie jak gdyby stanęli do walki pośród nocy ciemnej, raz mówili to, raz co innego; na coś niby się zgadzali, a jednocześnie temu ostro zaprzeczali”.
Nie jest prawdą, jak zauważa Sokrates, że Anastazy miałby głosić, jak to wcześniej czynili Fotyn i Paweł z Samosaty, iż Jezus Chrystus byłby „tylko” człowiekiem. Bał się jednak tytułu Theotokos jak „straszydła”. A przecież pojęcie to było już używane i wyjaśniane, jak informuje Sokrates, przez Orygenesa w pierwszym tomie jego komentarza do Listu do Rzymian. Jeszcze wcześniej Klemens Aleksandryjski, wprawdzie nie nazywał Maryi Theotokos, ale miał jasną wizję Jej pełnego macierzyństwa, nazywając Ją „Najświętszą Dziewicą, która Pana urodziła”, oraz stwierdzając, że „Syn Boży przywdział na siebie ciało i był noszony w łonie Dziewicy, zgodnie z tym, jak przyszło na świat Jego widzialne ciało”. Ale – jak sądzi Sokrates – Nestoriusz był „ignorantem” i „nieukiem”, starającym się ukryć swoje braki korzystając z pięknego głosu. Nie ma w tym wypadku większego znaczenia fakt, że – jak sądzi się dzisiaj niemal powszechnie – tytuł Theotokos mógł mieć pochodzenie przedchrześcijańskie; być może odnoszono go już do bogini Izydy jako matki boga Horusa.
Należy pamiętać, że na początku V wieku nie wywołano dysputy odnoszącej się wprost do Theotokos. Geneza bowiem konfliktu swymi korzeniami sięga nawet początku IV wieku. To już wtedy Antiocheńczycy zaczęli się pod tym względem coraz bardziej odróżniać od Aleksandryjczyków, jak również Kapadocjan. Problem tytułu Theotokos pojawiał się stopniowo. Na podstawie zachowanych źródeł odnotowujemy, że u Antiocheńczyków w tej kwestii albo ma miejsce podejrzane milczenie, jak np. w pismach św. Jana Chryzostoma, albo też są autorzy, którzy kwestionują Theotokos, opowiadając się za tytułem Christotokos, uznając go za bardziej odpowiadający tradycji biblijnej. Taka sytuacja dotyczyła poprzedników Nestoriusza, Diodora –  biskupa Tarsu, a już prawie w czasie wywołanej kontrowersji Teodora – biskupa Mopsuestii, który był przyjacielem Nestoriusza, a prezentowaną przez siebie chrystologią dostarczał niewątpliwie mocnego oparcia dla nestorianizmu. Konsekwentnie natomiast odnosili do Maryi tytuł Theotokos Aleksandryjczycy i Ojcowie Kapadoccy, nadając mu coraz większe znaczenie w swoich systemach teologicznych, zwłaszcza w soteriologii. Wystarczy przypomnieć, że, oprócz wspomnianego Orygenesa, tytuł ten znajdujemy u męczennika Piotra z Aleksandrii, a później wielokrotnie i w sposób bardzo określony treściowo u Atanazego z Aleksandrii, Bazylego Wielkiego, Apolinarego, czy Grzegorza z Nazjanzu, który znany jest ze słynnego stwierdzenia: „Kto nie wierzy, że święta Maryja jest Bożą Rodzicielką, jest oddzielony od boskości”.  
Rosnąca coraz bardziej opozycja nestoriańska w stosunku do tytułu Theotokos przerodziła się ostatecznie w kontrowersję między Nestoriuszem i Cyrylem Aleksandryjskim. Cyryl miał wsparcie papieża Celestyna. Nastąpiła wymiana listów polemicznych między Cyrylem i Nestoriuszem. Swoje stanowiska sprecyzowali oni właściwie w dwóch listach („listy drugie”), które można uznać za syntetyczny i reprezentatywny wykład ich ujęć, tym bardziej, że obydwaj starali się wykazać zgodność swoich stanowisk z Symbolem Nicejskim, wówczas już powszechnie uznanym za kryterium ortodoksji chrześcijańskiej. Według Nestoriusza, wypowiadającego się wyraźnie w duchu chrystologii antiocheńskiej, błędem było nazywanie Maryi Theotokos. Pisze o tym do Cyryla nad wyraz jasno: „Trzeba nazywać świętą Dziewicę Matką Chrystusa, a nie Matką Boga”.
Stwierdzenia tego potem szeroko broni w przedstawionym uzasadnieniu. W duchu chrystologii Nestoriusza poprawniejsze jest widzenie w misji spełnionej przez Maryję na rzecz wcielenia Syna Bożego aspektu „przyjęcia”, akcentując, że zachodzi w tym przypadku podobieństwo do „świątyni”, gdyż pozwala ono zachować odrębność dwóch natur. Jest to w ogóle kwestia o kluczowym znaczeniu dla chrystologii antiocheńskiej: Maryja nie rodzi Boga, ale tylko człowieka z jego człowieczeństwem. Nestoriusz zaznacza, że nie należy jednak zbytnio tego faktu podkreślać, aby nie sugerować rozbicia jedynej osoby Jezusa Chrystusa, która łączy naturę boską i naturę ludzką. Czy można zatem twierdzić, jak to czyni E. Adamiak, „że sam Nestoriusz nie głosił nestorianizmu” ?»
[źródło cytatu: „OGŁOSZENIE THEOTOKOS NA SOBORZE EFESKIM” ks. Janusz KRÓLIKOWSKI (Tarnów, UPJPII), VOX PATRUM 30 (2010) t. 55; s.387-390 / 3-6 w formacie pdf]  

INNE OPRACOWANIA ...
«Spór o Theotokos
Najważniejsze pod względem doktrynalnym zapisy, traktujące o bożym rodzicielstwie Maryi odnoszą się do V wieku. Wówczas w 431 roku odbył się III Sobór w Efezie (tak zwany ekumeniczny), gdzie oficjalnie debatowano między innymi na temat przypisywania tego tytułu osobie Maryi. Problem dotyczący bożego rodzicielstwa Maryi zapoczątkował Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, który „był przeciwny nazywaniu Maryi Theotokos – Bożą Rodzicielką, jako że Słowu Bożemu nie można żadną miarą przypisywać czynności, których podmiotem jest natura ludzka – i odwrotnie, naturze ludzkiej – czynności zapodmiotowanych w naturze Bożej”.
Z rzymskokatolickiego brewiarza wiary dowiadujemy się, że Nestoriusz nie był osamotniony w swoich poglądach. Poparł on kapłana Anastazego, który w kazaniach wypowiadał się przeciwko nadawaniu Maryi tytułu Bożej Rodzicielki. Spowodowało to spór i podział Konstantynopola na dwie frakcje. Pierwsza frakcja, składająca się z dworu cesarskiego i większości kleru popierała Nestoriusza. Drugą natomiast stanowili mnisi, biskup Cyzyki pontyjskiej – Proklos oraz świeccy wraz z Euzebiuszem – późniejszym biskupem Doryki. Warto także wspomnieć, iż w lipcu i sierpniu 430 roku odbywał się w Rzymie synod, który uznał nauczanie Nestoriusza za błędne, a tym samym potępił je – w tym również nauczanie dotyczące przypisywania Maryi tytułu Theotokos.
Treść dogmatu
Dogmat o Bożym rodzicielstwie Maryi został ogłoszony 22 czerwca 431 roku na Soborze Efeskim, w samym dniu rozpoczęcia. Jego treść jest najpełniej oddana w pierwszej anatemie Cyryla, który był patriarchą Aleksandrii. „Jeśli ktoś nie wyznaje, że Emanuel jest prawdziwie Bogiem i dlatego święta Dziewica jest Matką Bożą (zrodziła bowiem według ciała Słowo, które jest z Boga i stało się ciałem), ten niech będzie obłożony anatemą”. Sobór ten został zainicjowany przez Cyryla, zagorzałego przeciwnika poglądów Nestoriusza. Również na tym samym spotkaniu usunięto heretyka z urzędu patriarchy. Jednak dopiero 11 lipca 431 roku, gdy przybyli papiescy legaci, uchwały soboru zostały potwierdzone ich podpisami. Należy jednak wspomnieć, że nie wszyscy zgadzali się z postanowieniami soboru, co wywołało schizmę.
Próbę uzasadnienia takiego dogmatu znajdujemy w katolickim katechizmie. „Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia. Na tej podstawie Sobór Efeski ogłosił w 431 roku, że Maryja stała się prawdziwie Matką Boga przez ludzkie poczęcie Syna Bożego w swoim łonie: (Nazywa się Ją Matką Bożą) nie dlatego, że Słowo Boże wzięło od Niej swoją Boską naturę, ale dlatego że narodziło się z Niej święte ciało obdarzone duszą rozumną, z którym Słowo zjednoczone hipostatycznie narodziło się, jak się mówi, według ciała”.
Następstwa ustanowionego dogmatu
Można wyraźnie zauważyć, iż rzymski katolicyzm w Bożym rodzicielstwie widzi naukę skoncentrowaną nie na osobie Chrystusa, lecz na Maryi. Szczególnie wyraźnie widać tą tendencję na przykładzie słów Nicolasa A.: „Już z samego założenia jest ona matką Boga, jej boskie macierzyństwo jest całym jej ustrojem, jest nią samą, ona jest matką Boga, jak człowiek jest człowiekiem, a anioł jest aniołem, ona jedna stanowi osobną hierarchię, osobny porządek przewyższający nieskończenie wszystkie inne. Działanie Boże wyniosło ją ponad ciało i krew, jak człowiek w stanie niewinności wyniesiony był ponad grudkę ziemi, z której Bóg go stworzył”.
Zdogmatyzowanie wiary w Boże rodzicielstwo Maryi otworzyło szeroko drzwi do tworzenia kolejnych dogmatów maryjnych oraz przypisywania jej nowych tytułów i zasług. Jednocześnie pod wieloma względami stawia ją na równi, bądź niekiedy nawet wyżej od Jezusa Chrystusa. Widać to wyraźnie na podstawie opublikowanego w Wilnie w 1925 roku „Porównania wyznania rzymskokatolickiego z ewangelicko-reformowanym. „Panna Maria jest naszą pierwszą orędowniczką w niebie, między wszystkimi świętymi zajmuje pierwsze miejsce, jest naszą pośredniczką, orędowniczką i królową, jest Bogarodzicą i nawet miłosierniejszą od samego Chrystusa Pana”. Rozważania na temat Maryi jako Theotokos posuwają się bardzo daleko i obfitują w bardzo podniosłe, a czasem również zastanawiające stwierdzenia. Przykładem jednego z nich może być przekonanie świętego Bonawentury, który uważał „że godność Matki Boga jest szczytowym osiągnięciem Bożej wszechmocy; jest to więc godność nieskończona, skoro wyczerpała niejako potęgę Boga”.
Rzymskokatolickie publikacje mariologiczne często odwołują się do tak zwanej królewskiej godności Maryi, która zakorzeniona jest w jej Boskim macierzyństwie. Dobrym przykładem jest tu encyklika papieża Piusa XII pod tytułem Ad Coeli Reginam z 11 października 1954 roku, która stwierdza:
„Główną podstawą na której opiera się królewska godność Maryi, jest niewątpliwie jej Boskie Macierzyństwo. Skoro bowiem czytamy w Piśmie Świętym o Synu, którego pocznie Dziewica, że: Synem Najwyższego będzie zwany i Pan Bóg da mu tron jego ojca, Dawida, i będzie królował nad rodem Jakuba na wieki, a królestwu jego nie będzie końca (Łk 1:32n.); skoro nadto Maryja nazwana jest Matką Pana (Łk 1:43), wynika stąd jasno, że i Ona jest Królową ponieważ zrodziła Syna, który z racji unii hipostatycznej ludzkiej natury ze Słowem był od chwili Swego poczęcia, także jako człowiek Królem i Panem wszechrzeczy. Dlatego św. Jan Damasceński mógł słusznie napisać: Zaprawdę gdy została Matką Odkupiciela, stała się Królową wszelkiego stworzenia (Jan Damasceński, De Fide orthodoxa, IV, 14; PG 94, 1158 B). Podobnie można też twierdzić, że pierwszym, który jako wysłannik nieba obwieścił królewską godność Maryi, był sam Archanioł Gabriel”. Warto tu zauważyć, iż w momencie wydania tej encykliki papież Pius XII ustanowił nowe święto – Maryi Królowej.
Według księdza Józefa Kudasiewicza Maryja jest pokazana w Biblii „jako Pani i Królowa dziejów zbawienia”, ponieważ brała czynny udział w procesie zbawienia. Warto zadać pytanie: czy na podstawie pobożności Marii oraz faktu, iż Bóg wybrał ją, aby przyczyniła się do wcielenia Jezusa, można nazywać ją królową ? Czy nie jest pewną przesadą przypisywanie jej takiej godności, skoro to sam Bóg ustalił przebieg procesu zbawienia, a ponadto wcale nie pytał Marii o zgodę na urodzenie Jezusa, a raczej tylko oświadczył jej swoją wolę przez anioła ?
Bliblijne spojrzenie na dogmat
Nie znajdujemy jakiegokolwiek fragmentu w Piśmie Świętym, w którym występowałoby pojęcie matka Boga. Czy istnieje możliwość, aby Jezus i apostołowie zapomnieli przekazać tę informację ? Możemy jednak odnotować występowanie terminu matka Jezusa, na przykład w Ewangelii Jana, czy Dziejach Apostolskich oraz określenie użyte w Ewangelii Łukasza – matka Pana. Natomiast w żadnej wypowiedzi Mesjasza nie ma odwołania do Marii jako matki – innymi słowy tekst Biblii w żadnym miejscu nie pokazuje Jezusa zwracającego się do Marii matko. W każdym przypadku odnosi się do niej niewiasto.
Zasługujący na szczególną uwagę jest fragment, pokazujący reakcję Jezusa na informację o tym, że Jego matka z braćmi pytają o Niego. Odpowiada on najpierw pytająco: „któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi ?”, aby po chwili dodać, na czym naprawdę należy się koncentrować i kto jest faktycznie spokrewniony z Nim. Jako Syn swojego Niebiańskiego Ojca podkreśla On przede wszystkim więź duchową. Ignoruje cielesne powiązania, którymi sugerują się ludzie, a koncentruje na duchowym aspekcie mówiąc: „bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Podobną sytuację dostrzegamy w rozważanym nieco wcześniej tekście z Ewangelii Łukasza, w którym Jezus prostuje myśl zawartą w wypowiedzi kobiety z tłumu mówiąc, że błogosławieni są ci, którzy słuchają i zachowują Słowo Boże.
Przyjrzyjmy się teraz temu co Biblia mówi o samym Jezusie, aby dokładniej rozważyć zagadnienie Bożego macierzyństwa. W liście do Rzymian 8:3 czytamy następujące słowa: „Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech”.
Występujące w powyższym wersecie wyrażenie podobnym (gr. ομοιωματι), można również tłumaczyć jako w postaci, co dobrze oddaje sens kontekstu. Widzimy zatem, że Jezus miał ciało jak inni ludzie, choć on sam nie miał ludzkiego pochodzenia, co sugerują chociażby słowa Bóg zesłał Syna. Warto dodać dla jasności, że samo posiadanie grzesznego ciała nie implikuje grzeszenia, czego dowiódł sam Pan Jezus – jest bowiem napisane o Nim, że doświadczył tego wszystkiego co my, z wyjątkiem grzechu. Zatem pomimo urodzenia Jego ziemskiego ciała On sam nie urodził się w momencie przybycia na świat w ciele. Jezus Chrystus jest Bogiem, który się wcielił w ciało (przyszedł w upodobnieniu grzesznego ciała) – a nie urodził czy powstał do istnienia wraz z nim, jak to się dzieje z ludźmi. Tak więc widać tutaj wyraźnie, iż nie można przypisywać Marii faktu urodzenia samego Boga.
W Ewangelii Jana sam Jezus odwołując się do Imienia Boga mówi o sobie Ja Jestem, co bardzo jasno pokazuje, iż był Bogiem, pomimo tego, że posiadał w tym czasie ludzkie ciało. Ponadto w świetle tekstów zawartych w Objawieniu Jana twierdzenie, iż człowiek może posiadać macierzyńskie powiązania w stosunku do Boga okazuje się być absurdem. Jezus Chrystus bowiem tak mówi o Sobie: „Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec”.
Warto w tym miejscu zaznaczyć fakty wynikające z powyżej rozważanych fragmentów Pisma Świętego. Dokładnie widzimy w nich, że nazywanie Marii matką Boga jest dużym uproszczeniem, oraz ma spekulatywny jak i daleki od prawdy charakter. Ponadto określenia Bogarodzicy, Bożej rodzicielki, czy wreszcie Matki Boga są nieadekwatne do przesłania Pisma. Tytułowanie Marii – człowieka – mianem Theotokos powoduje również pewną niekonsekwencję, ponieważ urodziła Jezusa według ciała, czyli dała Mu ludzkie ciało, lecz On nie zawdzięczał jej ani swojego istnienia, ani faktu bycia Bogiem. Co za tym idzie, Maria urodziła nie Boga, ale człowieka Jezusa Chrystusa, który był wcielonym, a nie zrodzonym Bogiem, co było kluczową sprawą dla zbawienia ludzkości. Tak więc nazywanie Maryi matką Boga, jak to czyni między innymi katechizm Kościoła rzymskokatolickiego, jest dalekie od prawdy i musiałoby oznaczać, że ona także jest Bogiem. Niemożliwe jest bowiem, aby człowiek nie mając boskiej natury mógł Go urodzić. Ponadto to określenie jest sprzeczne samo w sobie, gdyż stawia człowieka na pozycji poprzedzającej Stwórcę. Bezpośrednio wynika z niego fałszywy fakt, że sam Bóg powstał do istnienia ze swojej matki – ludzkiej istoty. Zatem obrona doktryny o Bożym macierzyństwie Maryi i próba nadawania jej teologicznej poprawności nie ma racji bytu, skoro u samych podstaw jest to błędna nauka. Zatem, jeżeli Maria przyczyniała się do wcielenia Syna Bożego, a nie Jego zrodzenia, wszelkie spekulacje na temat jej królewskiej godności nie znajdują uzasadnienia. Jezus będąc Królem królów nie ma swojej królowej. Tym bardziej nie sprawuje i nie będzie sprawował swojej władzy nad światem poprzez stworzenie – Maryję – jak chcieliby tego rzymscy katolicy.
Na koniec tego rozważania warto postawić pytanie, czy nauki które wyrosły na bazie rzekomego Bożego macierzyństwa nie fałszują prawdziwego przesłania Ewangelii o Jezusie ? Czy nie odwracają uwagi od Osoby Zbawiciela oraz nie kierują jej w inną stronę ?»
[źródło cytatu: „Kult maryjny w Kościele rzymskokatolickim – dogmaty i tytuły Maryi na tle nauczania Pisma Świętego” Robert Kałamański; Warszawa 2010; wersja druga, format pdf;  s. 18-23]

«Oddawanie czci bogini-matce z dzieckiem na ręku trwało w Egipcie do czasu, aż nadeszło Chrześcijaństwo. Jeśli Ewangelia, Dobra Nowina weszłaby z całą swą mocą do wszystkich ludzi, to kult oddawany tej bogini-królowej zostałby strącony z piedestału. Generalizując, stało się tak tylko z nazwy. Zamiast odrzucić babilońską boginię i usunąć ją raz na zawsze, w zbyt wielu przypadkach zmieniło się tylko jej imię. Została nazwana Marią Dziewicą i wraz z jej dzieckiem czczona była w takim samym bałwochwalczym stylu przez ludzi zwących siebie Chrześcijanami, tak samo, jak to miało dawniej miejsce wśród zagorzałych pogan. Konsekwencją tego było to, że kiedy w roku 325 zwołano Sobór Nicejski, mający potępić herezje Ariusza, który podważał prawdziwość boskości Chrystusa, to chociaż faktem jest, że potępiono tę herezję, nie odbyło się to jednak bez pomocy ludzi, którzy pragnęli umieścić stworzenie na tym samym poziomie co Stwórcę, postawić Dziewicę-matkę tuż koła jej Syna. Na Soborze Nicejskim, pisze autor „Nemroda”, „oddział Melchitów” – to znaczy, przedstawiciele tak zwanego Chrześcijaństwa z Egiptu – „utrzymywał, że w trójcy są trzy osoby – Ojciec, Dziewica Maria oraz Mesjasz, ich Syn”. W odpowiedzi na ten zdumiewający fakt, ojciec Newman pisze w słowach nieposiadających się z radości na temat tych dyskusji, toczonych na Soborze w Nicei, że miały tendencję do gloryfikacji Marii. Pisze on, „Zatem kontrowersja ta otworzyła temat, który pozostał nierozwiązany. Odkryto nowe poziomy, jeśli można to tak ująć, ... (...) „Czciciele Marii”, dodaje, „nie przekraczają granic wiary, dopóki nie wiąże się to z bluźnierstwem wobec jej Syna. Kościół w Rzymie nie jest bałwochwalczy, dopóki Arianizm jest ortodoksyjny”. Tu oto jest cała poezja bluźnierstwa. Zawiera też w sobie argumenty; lecz do czego ten argument się odnosi ? Mówi tylko o tym, że jeżeli Chrystusowi została przyznana prawdziwa i całkowita Boskość i godzien jest nazywać się Bogiem, to Jego matce, od której pochodzi Jego zwykłe człowieczeństwo, też musi być to przyznane. Musi zostać wyniesiona ponad wszelkie stworzenie i być czczona na równi z samym Bogiem. Boskość Chrystusa zależy w pełni od uznania boskości Jego matki. Takie jest papiestwo dziewiętnastego wieku. O tak, takie jest i papiestwo w Anglii. Wiadomo było, że papiestwo poza granicami było odważne i bezczelne w swoim bluźnierstwie; że na przykład w Lizbonie, nad wejściem jednego z kościołów znajdował się napis: „Bogini dziewicy z Loretto – włoski lud poddany jej BOSKOŚCI, poświęcił tę świątynię” (Dziennik profesora Gibsona, „w Szkockim Protestantyzmie”). Czy do tej pory słyszał kto w Brytanii tego typu język ? Jest to jednak dokładna kopia doktryn starożytnego Babilonu dotyczących wielkiej bogini-matki. Madonna z Rzymu jest zatem Madonna z Babilonu. „Królowa nieba” z jednego systemu jest tą samą „Królową nieba” i w drugim. Bogini, która w Babilonie i Egipcie czczona była jako „Tabernakulum” albo Mieszkanie Boga jest identyczna z tą, której imię brzmi Maria, a którą w Rzymie zwą „Domem poświęconym dla Boga”, „cudownym Miejscem zamieszkania”, „rezydencją Boga” (Pancarpium Marioe), „Przybytkiem Świętego Ducha” (Ogrodem Duszy), „Świątynią Trójcy” (Golden Manual w Szkockim Protestantyzmie). 
[...]
Następnie autor po usiłowaniu wykazania, że „Maria jest jak najbardziej godna traktowania jej jako Przybytku Boga dla ludzi” i że w tym szczególnym znaczeniu, znaczeniu odmiennym od tego, w którym wszyscy Chrześcijanie są „świątynią Boga”, tak kontynuuje swój wywód na temat jej charakteru w postaci Przybytku: „Zaprawdę wielka jest korzyść, wyjątkowy przywilej, że Przybytek Boga znajduje się wśród ludzi, PRZEZ KTÓRY ludzie mogą bezpiecznie udawać się do Boga, który staje się człowiekiem”. Tutaj właśnie cała chwała Chrystusa, jako pośrednika, Boga-człowieka, w którym mieszka cieleśnie cała pełnia Boskości, oddana jest Marii, a przynajmniej ma w niej udział. Powyższe fragmenty zaczerpnięte są z dzieła opublikowanego ponad trzysta lat temu. Czy papiestwo w tym czasie się poprawiło ? Czy ukorzyło się ze swego bluźnierstwa ? Nie, wręcz przeciwnie. Dowodzą tego już cytowane słowa ojca Newmana. Ale jest jeszcze mocniejszy dowód. W opublikowanym jakiś czas temu dziele, ten sam bluźnierczy pomysł jest nawet jeszcze bardziej rozwinięty. Podczas gdy Maria zwana jest „DOMEM poświęconym Bogu” oraz „ŚWIĄTYNIĄ Trójcy”, to poniższa liturgia pokaże nam, w jakim sensie uważana jest za świątynię Ducha Świętego: „Ks.: Sam Pan stworzył JĄ w Duchu Świętym i spośród wszystkich stworzeń JĄ NAPEŁNIŁ. Zb.: O Pani, racz nas wysłuchać, itd.”. Ten zdumiewający język wyraźnie sugeruje, że Maria utożsamiana jest z Duchem Świętym, gdy mówi się tam o niej, że „została napełniona” jako jedyna „z wszystkich stworzeń”. A tak, jak już to wcześniej widzieliśmy, była traktowana Kobieta, którą poganie uważali za „Przybytek” lud Dom Boga. Gdzie taki język używany jest dotyczący tej Dziewicy ? Nie w Hiszpanii; nie w Austrii; nie w ciemnych miejscach kontynentalnej Europy; lecz w Londynie, który chlubi się tym, że jest samym centrum światowego oświecenia.
Bluźniercze imiona nadane Marii przez papiestwo nie posiadają ani jednej wzmianki w Biblii, za to wszystkie znajdują się w babilońskim bałwochwalstwie. Tak, wszystkie cechy oraz przymioty rzymskiej i babilońskiej Madonny są takie same.»
[źródło cytatu: „Dwa Babilony czyli dowód na to, że kult papiestwa jest kultem Nemroda i jego żony” Aleksander Hislop, przełożył: Bogusław Kluz; EU 2011; s. 100-104]


REKAPITULUJĄC
Pochodzenie tytułu „Matka Boga” („Matka Boska” / „Bogurodzica”), czyli Theotokos, to pozabiblijne przepychanki w pierwszych wiekach ludzi błądzących w Słowie Bożym, i dalsze legalizowanie tego straszliwego bluźnierstwa o „królowej-matce”, aż do początku wieku XX. Odmęty twierdzeń dotyczące Theotokos – oparte na ludzkich fantazjach, gdybaniach oraz pogańskich inspiracjach wykreowały kult, który stał się bardzo silnym spoiwem duchowego Rzymu z narodami tzw. cywilizacji Zachodniej. Narody te wychowane zostały co prawda na kulturze chrześcijańskiej, jednak zwiedzione fałszywymi naukami i zniekształconym przekazem Dobrej Nowiny – trwają w superherezjach po dziś dzień. Wierny sługa Chrystusa ap. Paweł przestrzegał o tym, co nastąpi po jego odejściu: „Gdyż wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, które nie będą oszczędzać stada. ... ” (Dz.20,29-32 / UBG). Jednak dzięki opatrzności Bożej (działaniu Ducha Świętego) – Boża Prawda przetrwała, i trafia do tych, którym Bóg otwiera umysły, serca.

( ! ) Zastanówcie się nad tym także Protestanci z różnych denominacji (w tym ekumeniści), którzy tak celebrujecie co roku „grudniowe Boże Narodzenie” / rzymskie–pogańskie „saturnalia” wraz ze światem i bałwochwalczym KRK. W ten sposób umacniacie kult maryjny: ukrytą babilońską boginię-matkę, zwaną Theotokos.
Co powiecie, kiedy staniecie przed Trybunałem – Chrystusa Pana ?! (II Kor.5,9-11)

Chwała Panu Jezusowi !

Koniec SEKCJI I

opracował: Hector Walker (AG)
wsparcie: br. Maciek S.


postscriptum
„Wpatrzeni w Matkę i Syna”

„Boże Narodzenie w liturgii i tradycji” (krótka charakterystyka pogaństwa wg. KRK):
https://brewiarz.pl/czytelnia/bn.php3 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.